- Odnaleźliśmy nośniki danych, są uszkodzone. Sprawdzimy czy odnoszą się do naszej sprawy - poinformowała Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prowadzącej śledztwo ws. nielegalnych podsłuchów ujawnionych przez tygodnik "Wprost". Jak mówiła, w śledztwie prokuratura przyznała status pokrzywdzonego już 18 osobom.
Mazur przypomniała, że śledztwo prowadzone jest od 17 czerwca. Jak mówiła, jest bardzo "dynamiczne i szeroko zakrojone" - zgromadzono 10 tomów akt, z których każdy liczy 200 kart.
Rzeczniczka poinformowała, że rozrasta się krąg osób pokrzywdzonych, które obawiają się, że mogły zostać podsłuchane. Od ubiegłego tygodnia prokuratura przyznała 12 osobom status pokrzywdzonego. Mazur nie podała jednak nowych nazwisk.
Łącznie - jak mówiła - w śledztwie taki status ma już 18 osób.
Prokuratura informowała wcześniej, że wśród tych osób jest szef MSZ Radosław Sikorski, były wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski, minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, członek zarządu spółki PERN i b. dowódca jednostki GROM Dariusz Zawadka oraz prezes NBP Marek Belka i były minister transportu Sławomir Nowak.
Uszkodzone nośniki
Mazur poinformowała, że działania ABW i CBŚ doprowadziły do znalezienia nośników danych. Jak mówiła zostały one "specjalnie uszkodzone i ukryte przed organami ścigania". - Są badane, sprawdzimy czy odnoszą się do naszej sprawy i czy uda się pomimo zniszczeń odtworzyć treści na nich zawarte - mówiła.
Pytana przez dziennikarzy o okoliczności odnalezienia nośników Mazur powiedziała, że nie może tego ujawnić, ponieważ jest to objęte tajemnicą śledztwa. Rzeczniczka dodała, że w sprawie nielegalnych podsłuchów cztery osoby są podejrzane. Prokuratura informowała już o tym wcześniej. Zarzuty usłyszeli: biznesmeni Marek Falenta i Krzysztof Rybka oraz Łukasz N. i Konrad L. - pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów.
Mazur podkreśliła, że wiąże ją tajemnica śledztwa i nie może przekazywać zbyt szerokich informacji - również dlatego, aby nie zniweczyć skutku planowanych czynności.
Zażalenie "Wprost"
Rzeczniczka poinformowała, że prokuratura przekazała w poniedziałek do sądu zażalenie złożone przez tygodnik "Wprost" na postanowienia o przeszukaniu redakcji i żądaniu wydania nośników z opublikowanymi w gazecie nagraniami. - Przekazanie zażalenia do sądu, to nie jest automat. Argumentacja przedstawiona w zażaleniu może przekonać prokuraturę. Prokurator dokładnie przeanalizował uzasadnienie tego zażalenia i w tym przypadku wraz z własnym stanowiskiem przekazał je do sądu. Będziemy oczekiwać na rozstrzygnięcie - tłumaczyła.
Prokuratura weszła do "Wprost" w czerwcu w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań. Redaktor naczelny Sylwester Latkowski zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach. Prokuratura mówiła po działaniach we "Wprost", że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień w redakcji tygodnika.
Autor: db//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24