Powinna rywalizować z kobietami czy nie powinna? Oto jest pytanie. Ogólnoświatowa dyskusja na ten temat, uwłaczająca dla zainteresowanej, trwa już siedem lat. W czasie igrzysk w Rio wróciła na czołówki, bo Caster Semenya w imponującym stylu sięgnęła po złoto na dystansie 800 m. A to obudziło jej przeciwników i zwolenników.
Piąta w tym finale była Joanna Jóźwik. Kobieta 25-letnia. Kobieta filigranowa i delikatna. Czyli biegunowo odmienna i od Semenyi, i od dwóch pozostałych medalistek z Rio - Francine Niyonsaby i Margaret Wambui.
Jóźwik - tuż po biegu, czyli w emocjach – mocno skomentowała to wydarzenie. - Trzy zawodniczki, które były na podium, wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest trochę dziwne, że władze nic z tym nie robią. Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają, jak wyglądają i biegają tak, jak biegają. Semenya jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeśli światowe władze nic z tym nie zrobią, do końca tak pozostanie – oceniła polska biegaczka.
I dodała, że czuje się wicemistrzynią olimpijską.
"Kwestia rywalizacji, nie praw człowieka"
Dla Semenyi takie słowa nowością nie są. Mniej więcej to samo słyszy od 2009 roku, kiedy sięgnęła po tytuł mistrzyni świata. Zaraz potem poddano ją skomplikowanym testom płci. Przez 11 miesięcy, kiedy trwały procedury, nie startowała. Wiadomo, że cierpi na hiperandrogenizm. Ma ogromnie podwyższony poziom testosteronu, czyli męskiego hormonu płciowego należącego do androgenów. Po długim oczekiwaniu dostała zgodę na powrót do sportu, zaaplikowano jej jednak kurację hormonalną. I wyniki sportowe poleciały w dół. Do akcji wkroczył wtedy Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu - zażądał, by lekarze udowodnili, że biologiczne uwarunkowania dają zawodniczce przewagę nad rywalkami. I kuracji zaprzestano.
A wątpliwości i pytania zostały.
W czasie igrzysk obrońcy biegaczki odświeżyli hasztag #HandsOffCaster. Byli gotowi, by murem stać za Caster i chronić ją przed nieustającymi pytaniami i oskarżeniami. Twierdzą, że skoro dziewczyna została dopuszczona do startów, to sprawa powinna zostać zamknięta raz na zawsze.
Akcja działała już przed igrzyskami 2012 w Londynie. Wtedy była odpowiedzią m.in. na materiały zamieszczone w dwóch prestiżowych amerykańskich magazynach. Jeden z biorących udział w dyskusji stwierdził, że "Semenya oczywiście nie powinna startować z kobietami, bo to kwestia rywalizacji sportowej, a nie praw człowieka".
Zawodniczka z RPA zdobyła w Londynie srebro.
#HandsOffCaster #RunCasterRun #Caster4Gold Cartoon by Zapiro pic.twitter.com/GsrxI012Ij
— ZANEWS (@zanews) 19 sierpnia 2016
W domu czeka żona
W Rio było jeszcze lepiej. Wygrała. I zapewniła, że ta niekończąca się dyskusja o jej tożsamości i życiu prywatnym nic a nic jej nie rozprasza. – Staram się być dobrą biegaczką. Dostaję wsparcie od bliskich mi ludzi i tylko to się liczy – wyznała.
Na fali entuzjazmu nawet się rozgadała.
- Wszystko polega na tym, by człowiek kochał bliźniego. Na tym, by nie dyskryminować ludzi tylko dlatego, że inaczej wyglądają, inaczej mówią lub inaczej biegają. Ten świat może być piękny – mówiła.
Swój olimpijski triumf nazwała dobrą okazją, by sport wreszcie się zjednoczył.
Potem przeprosiła. Czas kończyć wywiady. – W domu czeka na wiadomość moja żona – wyjaśniła.
Pod koniec 2015 roku Semenya poślubiła swoją wieloletnią przyjaciółkę, Violet Raseboy. Tradycyjna ceremonia odbyła się w prowincji Limpopo, czyli rodzinnych stronach biegaczki.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl, twitter, bbc.com, independent.co.uk