Od poniedziałku, kiedy minister skarbu podpisał wniosek o powołanie Igora Ostachowicza na członka zarządu PKN Orlen, były już minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jest jednym z najlepiej opłacanych menedżerów w Polsce. Miesięcznie zarobi teraz więcej niż przez cały rok w KPRM.
Kariery zawodowej Igora Ostachowicza, absolwenta stosunków międzynarodowych UW, koledzy ze studiów nie musieli mu zazdrościć tylko na samym początku. Niewiele wiadomo na temat tego, co robił przed trzydziestką. Z tego okresu znany jest właściwie tylko epizod Ostachowicza w CBOS, gdzie pracował jako ankieter. Ale w 1998 r. jego kariera przyspieszyła.
Od kosmetyków do zegarków
Znalazł wtedy zatrudnienie na kierowniczym stanowisku w spółce POL-NIL, która działa między innymi na rynku farmaceutycznym. Był tam specem od marketingu. Pracodawców zmieniał często, ale jego kompetencje w kolejnych spółkach, do których trafiał (branża nie miała większego znaczenia - od sektora medycznego, po sprzedaż zegarków), ciągle, rosły.
W 2004 roku Ostachowicz nawiązał pierwsze kontakty polityczne. Początkowo bliżej mu było do PO (pomagał w kampanii wyborczej Janowi Rokicie), ale po wyborach zmienił nieco front i został doradcą w gabinecie politycznym Grażyny Gęsickiej, ówczesnej PiS-owskiej minister rozwoju regionalnego.
W resorcie nie poznano się na jego zdolnościach kreowania wizerunku. Według jednej z teorii, sfrustrowany Ostachowicz sam postanowił wrócić w pewnym momencie do biznesu. Według innej, został do tego zmuszony po tym jak minister Gęsickiej nie spodobała się sesja zdjęciowa w jednym z magazynów, na którą namówił ją jej doradca.
Ale po odejściu w 2006 roku z polityki - jak się okazało chwilowym - Igor Ostachowicz potrafił znaleźć sobie dobre miejsce na przeczekanie. Do lata 2007 roku zarządzał Departamentem Marketingu w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych (które później zmieniły nazwę na PGE Polska Grupa Energetyczna).
Kieszeń Ostachowicza, czyli gorący temat
W tym samym roku, tuż przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi po rozpadzie koalicji PiS- LPR-Samoobrona, założył firmę Tour de PR, której został wiceprezesem. Nie wiadomo, kim byli jej inni udziałowcy, bo spółka nie rozpoczęła działalności. Ale to wtedy Ostachowicz zbliżył się do Donalda Tuska, który po wygranych wyborach ściągnął go do kancelarii premiera.
Niedługo potem temat zarobków Ostachowicza po raz pierwszy pojawił się w mediach. Jako dyrektor w PSE zarabiał kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie i wydawałoby się, że ta kwota niespecjalnie powinna kogoś zainteresować. Ale w oświadczeniu majątkowym za 2008 rok, które składał już jako podsekretarz stanu w kancelarii i jeden z najbliższych współpracowników premiera, ujawnił, że w ramach "odszkodowania z tytułu powstrzymania się od prowadzenia działalności konkurencyjnej", otrzymał od poprzedniego pracodawcy 279 tys. złotych brutto.
Przewyższało to roczną rządową pensję Igora Ostachowicza ponad dwukrotnie.
Z kolejnych oświadczeń majątkowych podsekretarza stanu w KPRM nie wynikało, aby był on człowiekiem szczególnie majętnym. Mieszkanie o powierzchni 48 m kw., brak samochodu, oszczędności na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do tego zaciągnięty niewielki kredyt konsumpcyjny i raczej symboliczne wpływy za napisaną pod pseudonimem Julian Rebes książkę pt. "Potwór i Panna" (w 2008 r. niewiele ponad 1000 zł).
Skromny majątek zamożnego człowieka
Paradoksalnie, gdy Ostachowicz razem z awansem w 2010 r. na sekretarza stanu otrzymał podwyżkę (z pensją na poziomie 13 tys. zł brutto), jego oszczędności nagle stopniały. Z ponad 70 tys. zł w 2009 r. 12 miesięcy później zrobiło się 8784 zł (a w kolejnym tylko 3 tys. zł). Minister nie kupił w tym czasie luksusowego domu, samochodu ani działki.
Od tego czasu w jego finansach - przynajmniej według składanych oświadczeń majątkowych - niewiele się już działo. No może poza większymi wpływami za kolejną książkę, którą wydał w 2012 r. (15 600 zł). Po publikacji "Nocy żywych Żydów" - ze względu na temat powieści - Ostachowiczowi wróżono nawet kłopoty. Ale ostatecznie obronił go sukces, bo książka znalazła się w finale Nike - najważniejszej literackiej nagrody w Polsce.
31 grudnia 2013 r. Igor Ostachowicz nadal pozostawał właścicielem tego samego 48-metrowego mieszkania w Warszawie, nadal nie miał samochodu i nadal posiadał niewielkie oszczędności (12 508 zł). Teraz jednak jego sytuacja materialna zmieni się radykalnie.
Książka tyle nie da
Od poniedziałku, kiedy minister skarbu Włodzimierz Karpiński podpisał wniosek o jego powołania na członka zarządu PKN Orlen, zarobki byłego już ministra w KPRM wzrosną 15-krotnie.
W ubiegłym roku zarząd Orlenu otrzymał wynagrodzenie w kwocie 12 mln zł. Jak szacują media, razem z przysługującymi mu premiami, Ostachowicz może teraz liczyć na ok. 2-2,5 mln zł rocznie.
Władze spółki nie odpowiedziały do tej pory na nasze pytania dotyczące tego, ile dokładnie będzie wynosić podstawowa pensja byłego PR-owca Donalda Tuska i od czego będą zależały ewentualne premie. Wiadomo tylko, że na nowym stanowisku Igor Ostachowicz - nazywany swojego czasu przez jego dalsze otoczenie "wicepremierem" - będzie odpowiedzialny za sprawy korporacyjne i komunikację zewnętrzną.
Autor: Łukasz Orłowski//plw / Źródło: tvn24.pl