Rosyjskie media nie poświęcają szczytowi NATO w Newport za dużo uwagi. A jeśli nawet, to nie są to czołówki gazet i portali. Informacjom o poparciu dla Ukrainy, wrogości do Rosji i wzmacnianiu wschodniej flanki Sojuszu towarzyszą ironia i lekceważenie.
Szczyt NATO będzie pracował nad nowym pakietem sankcji przeciwko Rosji w obszarze systemu bankowego, energetyki i obronności - pisze "Moskowskij Komsomolec". I dodaje, że jeszcze nawet nie ruszyły na większą skalę takie prace, a już jego twórcy wyrażają otwarty sceptycyzm, czy taki pakiet zmusi Moskwę do "przemyślenia" jej polityki, a tym bardziej do wykonania kroku wstecz. Pokazuje to doświadczenie poprzednich sankcji.
"MK" przyznaje, że Kongres USA coraz głośniej mówi o pomocy Kijowowi bronią i logistyką, ale prezydent Obama się temu sprzeciwia. "On nie chce eskalacji napięcia z Moskwą, pamiętając o tym, że Rosja to mocarstwo jądrowe. Tylko wariat może sobie wyobrazić wojnę jądrową Rosji z Zachodem z powodu Ukrainy" - podkreśla "Moskowskij Komsomolec" w tekście zatytułowanym "Szczyt NATO pod dyktando Rosji".
"NATO rwie się nad Dniepr"
Z kolei "Rossijskaja Gazeta" skupia się na innym temacie szczytu: budowie sił szybkiego reagowania.
"Siedem państw - Wielka Brytania, Dania, Łotwa, Litwa, Estonia, Norwegia i Holandia dały zgodę nad udział swoich wojsk w nowej formacji. Liczebność zgrupowania wyniesie 4 tys. ludzi" - informuje swoich czytelników prasowy organ rządu Rosji. I podkreśla, że nowa formacja ma być rozmieszczona wzdłuż granic NATO z Rosją. "W NATO nie skrywają, że decyzję o utworzeniu nowych sił podjęto na wniosek krajów bałtyckich, obawiających się rosyjskiego zagrożenia" - pisze "RG" w artykule zatytułowanym "NATO rwie się nad Dniepr".
"Agonia", "trolling"
Znany z bardzo dobrych relacji z FSB prokremlowski portal Lifenews.ru przytacza zaś opinie ekspertów krytykujące w niewybredny sposób NATO.
Oskarżenia NATO pod adresem Rosji to jego agonia - mówi członek komisji spraw zagranicznych Dumy Adalbi Szchagoszew. Jego zdaniem, Sojusz widząc porażkę Ukraińców w Donbasie, postanowił znaleźć winnych i "wybrał Rosję, nie zważając na jej demonstracyjnie okazywany brak zaangażowania w konflikt".
Z kolei profesor z Wyższej Szkoły Ekonomicznej Aleksandr Domrin zauważa w rozmowie z Lifenews.ru, że słowa NATO o rosyjskiej "agresji" to nic innego jak "trolling". Ekspert podkreśla, że Zachód tylko wciąż mówi o obecności wojska rosyjskiego na Ukrainie, ale jakoś wciąż nie może przedstawić dowodów.
Autor: //gak / Źródło: Rossijskaja Gazeta, Moskowskij Komsomolec, Lifenews.ru
Źródło zdjęcia głównego: rg.ru, mk.ru