Wsiadł do pociągu w Castiglion Fiorentino w Toskanii, przejechał 80 kilometrów, a potem wysiadł we Florencji i poszedł na spacer po mieście. W tej historii, opowiedzianej przez włoskie media, nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że jej bohaterem jest pies.