Himalaiści mówią, że łatwiej wejść na szczyt niż z niego zejść. A zejście nocą z ośmiotysięcznika jest jeszcze trudniejsze. Dramat dwóch Polaków zaczął się zaraz po zdobyciu góry. Tomasz Kowalski gwałtownie opadł z sił - tak bardzo, że nie był w stanie zrobić kroku, ale - jak wynika z relacji kierującego wyprawą Krzysztofa Wielickiego, który ostatni miał z nim łączność - młody himalaista ani razu nie poprosił o pomoc. To może oznaczać, że był tak wycieńczony, że nie był już w stanie racjonalnie oceniać rzeczywistości. Nie ma więc pewności, czy można wierzyć jego słowom, że widział schodzącego Macieja Berbekę. Co się stało z tym bardzo doświadczonym himalaistą? Nie wiadomo, bo z nim nie było w ogóle łączności. Wiele wskazuje na to, że spadł w przepaść albo w lodową szczelinę.