- W samochodzie był zamontowany GPS. Cała trasa była pokazana. Ten, kto wsiadł do tego samochodu, zachowywał się tak, jakby dopiero uczył się nim jeździć - relacjonował w rozmowie z TVN24 BiS Ariel Żurawski, właściciel firmy transportowej, do której należała ciężarówka. - Samochód był odpalany o 15:45, podjeżdżał do przodu, do tyłu. Później do wieczora nie było żadnych ruchów - dodał.