Z wykształcenia jest technikiem rolnikiem, ale przez lata "stwarzał wrażenie", że jest prawnikiem. Chętnych na jego porady nie brakowało. Miał m.in. "pisać pisma wszelakie do wielu instytucji" i oferować "tłumaczenia we wszystkich językach". W ten sposób miał oszukać kilkaset osób z całego kraju. Obecnie Radosław M. przebywa na wolności. W sądach w całym kraju toczy się przeciwko niemu ponad tysiąc postępowań.
"Darmowe porady" - na takie ogłoszenia odpowiadały osoby potrzebujące pomocy. Później umawiały się na wizytę z Radosławem M., biznesmenem z Pszczyny. Do spotkań najczęściej dochodziło w wynajętych hotelowych pokojach. - Wprowadzał ludzi w błąd, stwarzając wrażenie, że jest prawnikiem, a w rzeczywistości ma wykształcenie rolnicze - mówią dziś śledczy.
"Trzeba pisać pisma"
M. za każdym razem miał być dobrej myśli. Jak pisze opolska "Gazeta Wyborcza" miał twierdzić, że sprawa jest do wygrania, ale "trzeba pisać pisma". Ludzie, więc za pisanie płacili. Dziennik podaje przykład mieszkanki Opola, która najpierw miała zapłacić 500 złotych, a potem dostała smsowe wezwanie do zapłaty kolejnych 1300 złotych.
Pisma od doradcy miały dołączony paragon fiskalny. Wystawiony za usługę "maszynopisania". Kobieta nie zapłaciła, więc M. zaczął jej grozić, że sprawa trafi do sądu. Podobnie było z Anną J., która chciała się rozwieść. Jednak pisma przygotowane przez M. były źle przygotowane. 2 tys. złotych przepadło, a M. był urażony uwagami swojej klientki. Jej też groził sądem. Podobnych spraw jest ponad tysiąc.
Usługi? M.in. "pisanie wszelakich pism do wielu instytucji"
M. tłumaczył się tym, że swoich porad nie reklamował jako prawnych. Jak mówił o M. reporter magazynu "Blisko Ludzi" w materiale z 2014 roku "pseudobiznesmen reklamuje się jako wszechstronny prawnik, filantrop i tłumacz języków wszelakich". Na tablicy wypisano usługi jakie świadczył mężczyzna: wykup wierzytelności, pisanie wszelakich pism do wielu instytucji, tłumaczenia we wszystkich językach i darmowe porady w różnych sprawach prywatnych.
Według niego miały to być porady dotyczące różnych życiowych wyborów, od tych dotyczących koloru farby do włosów, po odpowiedź na pytanie, czy iść na randkę, czy może jednak nie. Twierdził też, że nigdy nie mówił, iż jest prawnikiem. Dlatego, jak wyjaśniał, nie miał też czego prostować.
- Nigdy nie wyprowadzałem ludzi z błędu co do mojego wykształcenia, bo nie wiedziałem, że są w błędzie - przytacza zeznania M. "Gazeta Wyborcza".
"Prawnik" z wyrokami
Mężczyzna ma na swoim koncie kilka wyroków skazujących za oszustwa. Odsiadywał też wyrok półotwartym zakładzie karnym. Tam miał nawet kontynuować swój "biznes". W sumie miał oszukać kilkaset osób.
- Procesy ciągną się latami. M. doskonale potrafi przedłużać rozpoznanie spraw, składając różne wnioski, które trzeba rozpoznać. Jest bardzo sprytny - przyznają śledczy. M. przed opolskim sądem odwoławczym odpowiada z wolnej stopy. Utrzymuje, że jest niewinny. W jednej ze spraw wyrok został utrzymany. Finału drugiej na razie nie ma. Została odroczona.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza" w sądach w całym kraju toczy się przeciw Radosławowi M. ponad tysiąc postępowań karnych. Składa on wnioski o wyłączenie składów sędziowskich lub skarży się, że stan zdrowia nie pozwala mu spędzać całego dnia na sali rozpraw. Wielu sędziów, według "Wyborczej", poprosiło o wyłączenie z orzekania, bo M. wielokrotnie domagał się ich ścigania. Nękać ma też pozwami policjantów czy prokuratorów.
Materiał "Blisko Ludzi" z września 2014 roku o innej z działalności biznesmena z Pszczyny:
Sprawy przeciwko M. są rozpatrywane m.in. przez sąd w Opolu:
Autor: tam/gp / Źródło: Gazeta Wyborcza Opole, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24