- Ja jestem ofiarą tej sytuacji, bo jeżeli prawdą jest, że jakieś głosy zostały przeniesione, to ja na tym straciłem - przekonywał w "Kropce nad i" Grzegorz Schetyna, komentując sprawę domniemanej korupcji politycznej w swojej partii. Jak dodał, Jacek Protasiewicz, z którym przegrał rywalizację o fotel szefa PO na Dolnym Śląsku, zachowywał się uczciwie. - Nie mogę powiedzieć złego słowa o Protasiewiczu - powiedział Grzegorz Schetyna.
Schetyna zaprzeczył, by nie mógł się pogodzić ze swoją porażką w dolnośląskich wyborach. - Przyjąłem werdykt wyborczy, ale trzeba wyjaśnić jego kontekst, to wyzwanie dla Platformy - zaznaczył.
"Słowo honoru, że nie ja za tym stoję"
Odnosząc się do afery taśmowej, podkreślał, że "żaden z jego kolegów niczego nie dokumentował". - To jest rzecz, którą trzeba wyjaśnić od początku do końca. Sprawa propozycji, kontekstu, nagrywania - mówił.
- Daję słowo honoru, że nie ja za tym stoję. Proszę to przyjąć za świętą deklarację z mojej strony - zapewniał i dodał: - Ja jestem ofiarą tej sytuacji, bo jeżeli prawdą jest, że jakieś głosy zostały przeniesione, to ja na tym straciłem.
Schetyna stwierdził także, że nie jest "politykiem, który przegrał wybory i nie wie co z tym zrobić".
- Jestem patriotą PO, zrobię wszystko, żeby wyszła z tego impasu - podkreślił i ponownie zapewnił, że zrobi wszystko, "żeby sprawę wyjaśnić i oczyścić."
Wybory do powtórki?
Jak powiedział, w związku z tym, że pojawiły się informacje, "które mogłyby wskazywać na naciski na delegatów, kontekst wyborów nie jest jednoznaczny." - Ten kontekst nie jest zły dla mnie czy Protasiewicza, ale dla Platformy – ocenił wiceprzewodniczący PO.
Polityk mówił także, że ew. powtórzenie wyborów na Dolnym Śląsku to kolegialna decyzja zarządu.
- Ja przyjmę każdy wariant - powiedział Schetyna.
"Nie ma zagrożenia dla większości"
Na pytanie, czy posłowie, którzy mogli dopuścić się politycznej korupcji, powinni być zawieszeni, Schetyna odpowiedział, że decyzje zostaną podjęte na zarządzie krajowym. - Ważne, abyśmy zamknęli tę sprawę dzisiaj - dodał. Jak tłumaczył, zawieszenie oznacza pozbawienie polityków praw, ale "pozostaną obowiązki".
- Nawet jeśli zostaną zawieszeni, to są zobowiązani do głosowania tak, jak mówi dyscyplina grupowa. Nie ma zagrożenia większości parlamentarnej - przekonywał i dodał: - Nie uważam, żeby było zagrożenie wcześniejszymi wyborami. Nie widzę tego problemu jako państwowego.
"Jak coś szkodzi Platformie, to szkodzi też mnie"
Gość "Kropki nad i" kategorycznie odpierał zarzuty, że to on chce zaszkodzić swojej partii. Stefan Niesiołowski zarzucił mu, że jest jak "duży Gowin". - Ktoś, kto tak mówi, mnie nie zna - zapewnił Schetyna. - Nie może być dobrym dla mnie coś, co jest złem dla PO. Jak coś szkodzi Platformie, to szkodzi też mnie - mówił. Polityk zapewniał, że jego partia,"robi dzisiaj wszystko, żeby wyjść z tego kryzysu, żeby pokazać, że Platforma Obywatelska jest w stanie skutecznie zwalczyć ten problem." - Reagujemy natychmiast. Dlatego też prokuratura z urzędu podejmuje sprawę. Żadna z innych partii nie reagowała tak otwarcie i błyskawicznie żeby tę sprawę przeciąć. Jesteśmy w stanie nazwać grzech grzechem, błąd błędem - przekonywał.
Autor: db//bgr / Źródło: tvn24