"Ona jest bez kontaktu, przelewa mi się przez ręce". Matka 2,5-latki wzywa pogotowie

Matka 2,5-letniej Dominiki dzwoniła po pomoc na pogotowie
Matka 2,5-letniej Dominiki dzwoniła po pomoc na pogotowie
Źródło: tvn24

Prokuratura ma już zapis rozmowy matki 2,5-letniej Dominiki z dyspozytorem pogotowia, który po pierwszym telefonie nie wysłał karetki. Karetka została wysłana dopiero po następnej rozmowie. Śledczy wyrazili zgodę na emisję nagrań przez TVN24.

W środę w szpitalu w Łodzi zmarła 2,5-letnia Dominika. Dziewczynka trafiła tam w stanie krytycznym, bo karetka pogotowia przyjechała dopiero po drugim telefonie kobiety.

Pierwsza rozmowa (godz. 23:04)

Podczas pierwszej rozmowy dyspozytor zalecił matce Dominiki, żeby wezwała nocną pomoc lekarską.

Matka: Dzień dobry, chciałabym wezwać pogotowie do dziecka.

Dyspozytor: Co się stało?

M: Temperatura była prawie 42 stopnie, dreszcze, biegunka, wymioty

D: Od kiedy tak się dzieje?

M: Dzisiaj. Generalnie od wczoraj gorączkuje, miała drgawki gorączkowe zdiagnozowane, bo ma wszystkie badania zrobione, jest pod opieką neurologa. Byłyśmy w Skierniewicach, dostała leki, a od dzis ma biegunkę, w zasadzie od trzech godzin, bardzo wysoka gorączka i szybko wystąpiła. W tym momencie ma 39.

D: Tak, chwileczkę, zapisuję... Wczoraj była w Skierniewicach w szpitalu tak?

M: Na ostrym dyżurze, nocna pomoc lekarska.

D: Proszę wziąć coś do pisania, podamy numer telefonu i proszę teraz od razu zadzwonić, wezwać i przyjedzie lekarz do dziecka.

M: Aha, ale co mam powiedzieć?

D: Zgłosić właśnie, że jest temperatura, to samo co mi.

M: Aha, dobrze.

Druga rozmowa (godz. 2:36)

Kobieta, zgodnie z poleceniem dyspozytora, skontaktowała się z punktem pomocy świątecznej i nocnej w Skierniewicach. Z ustaleń prokuratury wynika, że lekarz nie odmówił przyjazdu do dziecka. Zalecił podanie leków i w przypadku dalszego pogorszenia stanu zdrowia polecił skontaktować się ponownie z pogotowiem ratunkowym.

Stan dziecka wciąż się pogarszał. Około godz. 4 w nocy rodzice ponownie zwrócili się o pomoc do pogotowia.

Matka: Dzień dobry, chciałam wezwać pogotowie.

Dyspozytor: A co się dzieje, do kogo to pogotowie?

M: Ja dzwoniłam już wcześniej i dziecko mi się przelewa przez ręce. Ma biegunkę, wymioty, wszystko. Wczoraj miała drgawki z rana gorączkowe.

D: A teraz też ma temperaturę?

M: Ma 37,9. Ja już wcześniej dzwoniłam i odesłano mnie na nocną pomoc lekarską, ale mi się dziecko odwodni.

D: Oddycha swobodnie?

M: Właśnie nie.

D: Jak się nazywa dziecko?

M: Nowacka Dominika.

D: Ile ma lat?

M: 2,5

D: Proszę mi powiedzieć, otwiera oczka jak pani do niej mówi, patrzy na panią?

M: Ona jest bez kontaktu, przelewa mi się prze ręce

D: W ogóle nie ma z nią kontaktu?

M: Taka jest śnięta.

D: Dobrze, przyjęte. Proszę czekać, będzie karetka.

M: Dobrze, nie wiadomo jak długo?

D: Proszę pani, zespół za chwilkę wyjedzie. Tak że lada moment, tylko kwestia dojazdu.

Druga rozmowa matki z dyspozytorem

Druga rozmowa matki z dyspozytorem

Zespół zdecydował, że chora trafi do Szpitala Klinicznego im. Marii Konopnickiej w Łodzi. Tam dziewczynka trafiła na intensywną terapię. Jednak wykonane pośpiesznie badania nie pomogły ocalić życia dziecka.

Autor: mn//gak/k / Źródło: TVN24, tvn24.pl

Czytaj także: