- Doświadczamy kolejnego w historii - i to bardzo głębokiego - kryzysu demokracji. Bez cienia satysfakcji konstatuję, że bardzo szybko potwierdziła się moja teza o władzy sądowniczej jako pierwszej ofierze zmian na "politycznym firmamencie" RP - mówiła na konferencji poświęconej niezawisłości sądów I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf. Na początku przemówienia podkreśliła, że czuje "niepokój o stan nastrojów społecznych nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie".
Konferencja "Granice niezawisłości sędziów i niezależności sądów?" odbyła się w Krajowej Radzie Sądownictwa.
Wśród uczestników poniedziałkowej konferencji byli zagraniczni goście, m.in. prof. Gerhard Holzinger, prezes Sądu Konstytucyjnego Austrii, lord Geoffrey Vos - przewodniczący sądu apelacyjnego Anglii i Walii czy sędzia Vigintas Vysinskis z litewskiej Rady Sądownictwa. Obecny na konferencji był wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Głos zabrali m.in. rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar czy prof. Ewa Łętowska.
Jako pierwsza przemówienie wygłosiła I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf. Na samym początku wyraziła "niepokój o stan nastrojów społecznych nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie".
Jak oceniła, "doświadczamy kolejnego w historii – i to bardzo głębokiego – kryzysu demokracji".
- Bez cienia satysfakcji konstatuję, że bardzo szybko potwierdziła się moja teza o władzy sądowniczej jako pierwszej ofierze zmian na "politycznym firmamencie". Sędziów i sądy wciąga się dzisiaj do samego epicentrum sporu, stawia pod pręgierzem jako rzekomo przewodzących opozycji, utrudniających rządy, uwikłanych w zależność od partii lub wręcz skorumpowanych. To nie są jedynie przypadkowe wypowiedzi pojedynczych osób sprawujących władzę, lecz skrajnie nielojalna wobec społeczeństwa strategia erystyczna - mówiła.
"Władze zostały rozdzielone po to, aby zapobiec tyranii"
Gersdorf podkreśliła, że sądy nigdy nie będą stroną w partyjnych rozgrywkach, chociaż mogą być – i właśnie stają się na naszych oczach – "igraszką w rękach niczym (we własnym pojęciu) nieograniczonej egzekutywy".
- Władze zostały rozdzielone po to, aby zapobiec tyranii, która ostatecznie obraca się przeciwko interesom zarówno społeczeństwa, jak i nieświadomych podejmowanego ryzyka rządzących. Pełne i bezdyskusyjne poszanowanie zasad zapisanych w konstytucji stanowi klucz do utrzymania stabilności naszego państwa i zabezpieczenia kondycji jednostek - mówiła. Zastrzegając, że nie wiadomo jeszcze, czy prawdą jest, iż rząd chciałby tworzyć złożoną z nieprawników "izbę ludową" w SN, Gersdorf skrytykowała ten pomysł, wskazując na ważne znaczenie niezawisłości sędziowskiej.
- Śmiertelnym zagrożeniem dla niezawisłości sędziowskiej jest więc taki moment dziejowy, kiedy zaczyna się mówić o potrzebie zbliżenia władzy sądowniczej do narodu poprzez uczynienie sędziego depozytariuszem "ludowego poczucia sprawiedliwości". Zazwyczaj towarzyszy temu podsycanie nieufności do sądów i sędziów - zauważyła. Oceniła, że sędzia "ludowy" nie będzie ani sędzią prawym, moralnym, ani niezawisłym i niepodatnym na naciski.
Autor: kg//tka / Źródło: PAP, TVN24