Transseksualny, transpłciowy, transwestyta - każde z tych słów znaczy co innego, ale w pełnych emocji publicznych dyskusjach i sporach nie zwraca się na to uwagi. A warto tę różnicę sobie uświadomić, bo mówimy nie o zboczeniu, a o poważnym zaburzeniu, dla którego jedynym rozwiązaniem jest korekta płci. Szacuje się, że problem dotyczy około promila ludzi, ale droga to tego, by mogli oni żyć w zgodzie ze sobą, jest w Polsce długa i bardzo skomplikowana. Wymaga pieniędzy i determinacji - między innymi po to, by pozwać do sądu własnych rodziców.