Dziesiątki kotów i psów trzymanych w mieszkaniu. Sąsiedzi skarżą się na smród, boją się o zdrowie, ale czują się bezsilni. Bo, jak pokazują historie z Krakowa i Warszawy, skargi mieszkańców to za mało, by interweniować. W Krakowie doszło do wyjątkowego okrucieństwa, zanim policja weszła z nakazem sądowym. W Warszawie nakazu jeszcze nie ma, ale są poważne podejrzenia. Obie historie to coś więcej niż sąsiedzki problem. To dramat zwierząt.