Wszystko wskazuje na to, że nowe śmigłowce dla polskiego wojska dostarczy amerykański koncern Lockheed Martin. Antoni Macierewicz oznajmił, że będą one pochodzić z Mielca, a tam powstaje tylko jeden typ maszyn - S-70i Black Hawk. Nie są to jednak te same śmigłowce, którymi latają Amerykanie, choć nazwa jest łudząco podobna.
Nie jest jasne, jak mają wyglądać dostawy maszyn z PZL Mielec. Od poniedziałku przedstawiciele władz występują na licznych konferencjach prasowych i udzielają wywiadów, które nie składają się jeszcze na spójny obraz planu modernizacji floty śmigłowców polskiego wojska. Wszystko wskazuje jednak na to, że filarem tego procesu będą zakłady PZL Mielec należące do koncernu Lockheed Martin (wchłonął on poprzedniego właściciela - Sikorsky Helicopters).
Wersja bez opcji
W Mielcu powstaje obecnie w całości tylko jeden typ śmigłowca - S-70i Black Hawk. Nie jest to jednak taka sama maszyna, jaką latają amerykańscy żołnierze. Sytuacja jest tutaj nieco bardziej skomplikowana. Obie maszyny mają wspólne korzenie, czyli projekt S-70 stworzony przez firmę Sikrosky na początku lat 70., który wygrał przetarg na nowy śmigłowiec wielozadaniowy dla amerykańskich sił zbrojnych.
Wojsko USA przed przyjęciem do służby wprowadziło jednak do maszyny szereg zmian i poprawek oraz nadało jej formalne oznaczenie UH-60, do którego dodano później nazwę Black Hawk. Tym samym śmigłowiec wykorzystywany przez amerykańskich żołnierzy przestał być tożsamy z S-70. Tak jest do dzisiaj. Najnowsza wersja Black Hawka przeznaczona dla sił zbrojnych USA ma oznaczenie UH-60M. Na jej podstawie Sikorsky opracował wariant eksportowy, który oznaczył S-70i (od "international", czyli "międzynarodowy") i dodał dla celów marketingowych bardzo popularną nazwę Black Hawk.
Z eksportowej wersji trzeba było jednak usunąć systemy, które są wykorzystywane tylko przez amerykańskie wojsko i wymagają zgody Kongresu na sprzedaż za granicę. Dzięki temu Sikorsky może łatwiej sprzedawać swoje maszyny, nie zajmując się skomplikowaną i długotrwałą procedurą uzyskiwania pozwoleń. S-70i jest więc wersją uboższą, pozbawioną części nowoczesnych rozwiązań przeznaczonych dla amerykańskiego wojska, np. oprzyrządowania do lotów nocą na małej wysokości.
Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby S-70i doposażyć zgodnie z oczekiwaniem polskiego wojska, choć będzie to oznaczało dodatkowe koszty i konieczność uzyskiwania pozwoleń od Amerykanów. Podstawowa wersja śmigłowca jest po prostu powietrznym autobusem/ciężarówką i nadaje się do najprostszych misji przewożenia żołnierzy oraz ładunków w świetle dnia. Z tego względu przeciwnicy zakupu maszyny z Mielca nadali jej nawet ironiczną nazwę "biedahołki".
Trochę mniejszy od Caracala
W porównaniu do odrzuconego śmigłowca koncernu Airbus - H225M, popularnie nazywanego Caracalem, S-70i jest nieco mniejszy. Ta pierwsza maszyna ma masę startową wynoszącą 11 t, co plasuje ją w gronie największych śmigłowców klasyfikowanych jako średnie. S-70i maksymalnie obładowany paliwem i ładunkiem waży natomiast 10 t. Ta jedna tona wydaje się być niewielką różnicą, ale w wypadku śmigłowców ma duże znaczenie.
H225M jest maszyną wyraźnie większą, ze znacznie bardziej przestronną kabiną. Według Airbusa wejdzie do niej 20 uzbrojonych żołnierzy, podczas gdy do maszyny z Mielca -13-14. H225M udźwignie maksymalnie 4,7 t na haku pod kadłubem, podczas gdy S-70i - 4 t. Rozmiary to jednak nie wszystko. To, że jakiś śmigłowiec jest większy lub mniejszy, nie oznacza, że jest lepszy lub gorszy. Wszystko zależy od tego, do jakich celów chce go wykorzystywać wojsko.
Dotychczas polskie siły zbrojne deklarowały, że chcą mieć maszynę jak najlepiej zastępującą radzieckie Mi-8/17, które są bardzo dużymi śmigłowcami średnimi. Najbliżej ich możliwości był H225M. Wszystko jednak wskazuje na to, że polscy żołnierzy będą musieli przekonać się do mniejszych S-70i i dostosować się do nich. Jest też bardzo prawdopodobne, że MON zakupi inne śmigłowce, cięższej klasy, które lepiej będą odpowiadać możliwościom Mi-8/17.
Ogólnie rzecz biorąc, S-70i w podstawowej wersji może spełniać najprostsze potrzeby np. Brygady Kawalerii Powietrznej, która potrzebuje powietrznych taksówek i ciężarówek. Jednak żeby mogły wypełniać inne misje, będą wymagały doposażenia.
Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PZL Mielec