W geście solidarności ze związkowcami posłowie PiS postanowili zbojkotować głosowanie nad projektem nowelizacji budżetu. Na godz. 13 zapowiedzieli się za to przed kancelarią premiera.
Pomiędzy godz. 13 a 15 związkowcy zaplanowali przed kancelarią premiera w Al. Ujazdowskich demonstrację, w ramach trwającego od środy w Warszawie protestu organizowanego przez trzy centrale związkowe. Wcześniej w piątek - o godz. 9 - parlamentarzyści PiS złożyli kwiaty przed pomnikiem ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. Potem odbyło się posiedzenie klubu parlamentarnego PiS. W tym czasie w Sejmie posłowie głosowali m.in. nad poprawkami do projektu nowelizacji budżetu na 2013 rok.
Parlamentarzyści PiS postanowili, że nie pojawią się na sali obrad.
Jak powiedział rzecznik partii Adam Hofman, jest to gest solidarności ze związkowcami protestującym w Warszawie przeciwko polityce rządu.
"Politycy PiS złożyli mandaty"
Zbojkotowanie przez PiS głosowania nad budżetem skrytykowali posłowie SLD, PO oraz RP.
- Jest taki wyraz, który dobrze to (zachowanie PiS - red.) oddaje. To bumelka. Posłowie PiS postanowili dziś bumelować, łamiąc umowę, którą zawarli z wyborcami - powiedział szef SLD Leszek Miller. - Wyborcy nie oczekują takich zachowań, tylko pracy w Sejmie - dodał.
Zdaniem Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej z PO, posłowie PiS zachowali się tak, jakby złożyli mandaty.
- Innego wytłumaczenia nie widzę. Kandydowali, zostali wybrani i tu pracują (w Sejmie - red.) - powiedziała posłanka PO.
Przed głosowaniem poseł Andrzej Romanek z Solidarnej Polski bezskutecznie domagał się ogłoszenia przerwy w obradach w celu wyjaśnienia, dlaczego posłowie PiS nie biorą udział w głosowaniu. Prosił też o wezwanie ich na salę obrad.
- Tu, na tej sali, toczy się polityczny spór o przyszłość Polski. Walka o zatamowanie destrukcyjnej dla naszego kraju polityki rządu Donalda Tuska - mówił poseł.
Jego zdaniem brak posłów PiS na sali oznacza triumf premiera. - W tym kluczowym momencie prezes PiS wyprowadził swoje polityczne hufce poza gmach Sejmu. Panie prezesie (...) larum grają, ojczyzna w potrzebie, a pana tutaj nie ma! - apelował Romanek. - Sejm bez PiS-u - bezcenne - oświadczył w reakcji na słowa Romanka Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota. - Sejm bez Kaczyńskiego, bez Macierewicza - panie pośle Romanek, dla takich chwil warto żyć. (...) Nam tu PiS-u naprawdę nie brakuje - mówił.
Natomiast Leszek Aleksandrzak z SLD wnioskował o przymusowe doprowadzenie posłów PiS na salę.
Na Jasną Górę z pielgrzymką
Błaszczak powiedział również, że na piątkowym posiedzeniu klubu przyjęta zostanie specjalne stanowisko dotyczące "oceny protestów pracowniczych oraz propozycji PiS odnośnie praw pracowniczych". Ponadto w sobotę w Warszawie z udziałem przedstawicieli PiS odbyć ma się ekspercka debata o prawach pracowniczych, a w niedzielę, parlamentarzyści PiS mają na Jasnej Górze wziąć udział w pielgrzymce ludzi pracy. Od środy trwa w Warszawie protest przeciwko polityce rządu zorganizowany przez trzy centrale FZZ, OPZZ i Solidarności. Protest ma potrwać do soboty, a jego kulminacją ma być wielotysięczna manifestacja pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa". PiS nie weźmie w niej udziału. Jak tłumaczyli politycy PiS, solidaryzują się z postulatami związkowców, ale nie będą uczestniczyli w manifestacji w związku z zapowiadaną obecnością na niej przedstawicieli SLD.
Autor: mac//gak/kdj / Źródło: PAP, tvn24.pl