|

"Gleba", kajdanki i gazem pieprzowym w twarz. Kara? Rozmowa z przełożonym. Mamy raport NIK

NIK informuje o ustaleniach w sprawie śmierci Bartka z Lubina i Łukasza z Wrocławia
NIK informuje o ustaleniach w sprawie śmierci Bartka z Lubina i Łukasza z Wrocławia
Źródło: Małopolska policja
"Przypadek mniejszej wagi" - taką oceną ówczesny komendant policji w Czarnkowie w Wielkopolsce zakończył sprawę funkcjonariusza, który potraktował gazem leżącego i skutego kajdankami mężczyznę. Konsekwencji uniknęli też policjanci, których interwencja skończyła się uszkodzeniem stawów obu łokci u zatrzymanego. Tydzień później trzeba było mu amputować jedną z rąk. O tych zdarzeniach pisze Najwyższa Izba Kontroli w raporcie, do którego dotarł portal tvn24.pl.Artykuł dostępny w subskrypcji

Na początku lipca 2019 roku na biurko ówczesnego komendanta powiatowego policji w Czarnkowie (nowy szef jednostki pracuje od marca tego roku) wpłynęło sprawozdanie przygotowane po skardze na jednego z podległych mu funkcjonariuszy. Sprawa dotyczyła mężczyzny, wobec którego policjanci użyli siły, czyli - w policyjnej nomenklaturze - jednego ze środków przymusu bezpośredniego. Zatrzymywany przez funkcjonariuszy mężczyzna leżał już na ziemi z rękoma skutymi kajdankami za plecami. Chociaż nie stanowił już dla mundurowych zagrożenia, jeden z policjantów użył wobec niego gazu pieprzowego.

Czytaj także: