- Wszedł do biura, w którym były dwie urzędniczki, polał je benzyną i podpalił. Potem najprawdopodobniej trzymał drzwi, żeby kobiety nie mogły uciec - relacjonują prokuratorzy przebieg tragedii, do której doszło w urzędzie pomocy społecznej w Makowie (woj. łódzkie). 40-letnia kobieta zginęła, jej koleżanka z pracy walczy o życie.