Mieszkaniec Brzeszcz chciał zaprowadzić bezdomnego do miejskiej noclegowni, by mężczyzna mógł spędzić noc w ciepłym miejscu. W placówce jednak czekało go rozczarowanie – dyżurka była pusta, a miejscem "rządzili" bezdomni. Nie dość, że brzeszczanin nie mógł skorzystać z pomocy, to według relacji osób, które weszły na teren noclegowni, na dyżurce leżały przez nikogo niepilnowane rejestry lokatorów, zawierające ich dane osobowe.