- Nie interesowało nas kim są osoby z którymi rozmawiał podejrzany, chodziło nam tylko o treść rozmów - tłumaczą przedstawiciele prokuratury, odpowiadając na zarzuty "Rzeczpospolitej" jakoby ABW nagrywała rozmowy dziennikarzy. - Podsłuchiwana była tylko jedna osoba - Wojciech S. Śledczy podkreślają, że nazwisko Rymanowskiego i Gmyza pojawiają się w stenogramach, bo wymienia je podejrzany. Na zarzut, że odtajniona została treść rozmów prywatnych, prokuratura zaznacza, że rozmowy z "podejrzanym dotyczyły postępowania karnego".