Niemieckie władze regionalne i federalne zwróciły się do koncernu GlaxoSmithKline o zmniejszenia dostaw zamówionych szczepionek przeciwko nowej grypie. Niemcy zamówili w sumie 50 mln dawek szczepionki Pandemrix za 416,5 mln euro. O wiele za dużo, jak się okazało.
Zamówień dokonano bowiem przy założeniu, że dla skutecznej ochrony przed wirusem A/H1N1 konieczne będzie przyjęcie dwóch dawek szczepionki.
Tymczasem na początku grudnia zeszłego roku niemiecki Instytut im. Roberta Kocha oświadczył jednak, że wystarczy jedna dawka. Zamówiona przez Niemcy ilość Pandemrixu wystarczyłaby na zaszczepienie aż 60 proc. mieszkańców tego kraju.
Szczepienia nadal mają sens. Wirus jest wciąż wśród nas. Szef Instytutu im. Roberta Kocha Joerg Hacker
Chętnych niewiele
Niemcy są też wciąż nieufni wobec programu masowych szczepień. Jedynie od sześciu do 10 proc. obywateli tego kraju zdecydowało się na przyjęcie szczepionki. Niemieckie kraje związkowe dysponują zatem sporymi zapasami Pandemrixu.
Jego producent wyraził gotowość do rozmów o zmniejszeniu zamówienia. Niemieckie władze chcą również odsprzedać część zapasów innym państwom. Według mediów zainteresowanie miały zgłosić już Iran, Kosowo, Ukraina i Turcja.
Łagodne A/H1N1
W większości przypadków zachorowań nowa grypa przebiega łagodnie. Choć wirusem A/H1N1 zaraziło się dotychczas w Niemczech ok. 200 tys. osób, to zmarło tylko 159, w większości cierpiących na chroniczne schorzenia. Liczba nowych zachorowań na grypę znacznie spadła; w zeszłym tygodniu odnotowano 1000 przypadków, a tydzień wcześniej - 2000.
Szef Instytutu im. Roberta Kocha Joerg Hacker ostrzegł w czwartek rano w telewizji ARD, że w lutym bądź marcu nadejść może nowa fala zachorowań na świńską grypę. - Szczepienia nadal mają sens. Wirus jest wciąż wśród nas - powiedział.
Źródło: PAP, tvn24.pl