Nowy Jork czegoś takiego nie przeżył od zamachów z 11 września. Huragan Sandy - jak w katastroficznym filmie - sparaliżował metropolię, wyłączył na kilka dni lotniska, wstrzymał komunikację. W wielu miejscach wciąż nie działają telefony, internet, ani prąd. W domach nie ma wody ani ciepła. Tylko na niektórych stacjach benzynowych można zatankować, pod warunkiem że ma się co, bo wichura i fale niszczyły wszystko, co napotykały na swojej drodze. Relacje i zdjęcia od Polaków mieszkających w Nowym Jorku są przerażające.