Na słowną nienawiść – rada. Taki pomysł ma minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. A raczej miał, bo pomysł sceptycznie ocenił premier. Zresztą nie tylko on. Bo o ile łatwo wskazać tych, którymi rada miałaby się zajmować, czyli ganić za język nienawiści, o tyle trudno jest znaleźć polityków sprawiedliwych, nieskalanych słownym atakiem, słowem - czystych jak łza, którzy tę radę mieliby stworzyć.