- Pożar u sąsiada na drugim - usłyszał przez okno Sylwester Gwóźdź i z kolegami rzucili się na ratunek. Wyważyli drzwi, wynieśli pijanego lokatora, pootwierali okna, wyłączyli piecyk gazowy. Po wszystkim pan Sylwester zaczął wymiotować, karetka zabrała go do szpitala, gdzie... wystawiono mu fakturę za badania. - Przecież oni uratowali życie sąsiadowi - mówi Bogusław Łabędzki, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku.