Mieli to samo nazwisko, adres i numer dowodu. Gdy jeden kradł miliony, drugi siedział w domu. Ten pierwszy może trafić za kratki na 10 lat, do tego drugiego udało nam się dotrzeć. - Przyjechali policjanci, szukali mnie. Jak mnie zobaczyli, to złapali się za głowę - mówi tvn24.pl prawdziwy Mirosław Duda.