Przez cały film nosiła protezę wypychającą jej dolną szczękę, a silikon wypełniał jej policzki. W nosie miała kawałek mostka, który go powiększał, a na nadgarstkach elastyczne taśmy, które powodowały, że ręce jej puchły, by stworzyć efekt "starych dłoni". Na skórze malowano jej plamy wątrobowe. To tylko kilka zabiegów, które duet charakteryzatorów stosował, by Meryl Streep zamienić w Margaret Thatcher. Mark Coulier i J. Roy Helland ostali za to Oscara.