- To był bardzo duży szok. Ludzie wpadali w panikę, a ja sobie pomyślałam, że muszę zachować spokój, że ktoś przyjdzie mnie uratować. Ale bałam się, że może nie zdążyć, że to się zapali wszystko - opowiadała jedna z rannych pasażerek pociągu, Marta Górecka. Jak tłumaczyła inna poszkodowana, Martyna Arent, siedząca w jednym z pierwszych wagonów, szczególnie psychicznie pomagali im pasażerowie z tylnych wagonów i okoliczni mieszkańcy; później nadjechali ratownicy i strażacy. W katastrofie kolejowej pod Szczekocinami koło Zawiercia rannych zostało 58 osób. W 15 szpitalach w trzech województwach nadal przebywa 51 rannych.