Zanim koła pójdą w ruch, a para zrobi "buch", maszyniści muszą wyczyścić piec, wrzucić do niego węgiel i rozpalać przez osiem godzin. Później idzie już łatwo. - Jeździ się jak rowerem - śmieją się i przyznają, że parowóz jest jak kobieta. - Jak się go dobrze traktuje, odpłaca się tym samym. To maszyna, która "mówi" - twierdzą.