To polski fenomen na europejską skalę, choć powodów do dumy akurat nie ma. Choć jesteśmy największymi euroentuzjastami w Unii - to frekwencję w eurowyborach mamy jedną z najniższych. Gorzej jest tylko na Słowacji, w Słowenii i w Czechach. Średnia dla Unii - to nieco ponad 40 proc., a u nas jeszcze o połowę mniej uprawnionych poszło głosować. Dlaczego? To pytanie zadał nasz reporter Polakom, których spotkał na ulicach, w parkach, na plaży.