Zaskakująco dobre, konkretne, odważne i zawierające nowe elementy - tak expose Ewy Kopacz ocenia część politologów i socjologów. Inni są krytyczni i przekonują, że premier "nie porwała wielką wizją" oraz składała obietnice na 2016 r., choć ma rządzić tylko rok. - Na mównicę wyszła "dobra mama", która każdej grupie zawodowej coś naobiecywała. Jednak nasuwa się pytanie – tylko za ile? - zwraca uwagę dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z UW.
Jak mówi dr Olgierd Annusewicz, ekspert z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego, wystąpienie premier Kopacz zawierało wiele ciekawych elementów, które "będą zapamiętane". Zostanie zapamiętane także dlatego, że było stosunkowo krótkie i treściwe, na przykład w porównaniu z pierwszym expose Donalda Tuska (Kopacz przemawiała 45 minut, podczas gdy jej poprzednik aż 3 godziny i 7 minut - red.). - Premier Kopacz kilka razy podkreśliła: "to ja teraz jestem premierem" i to były słowa skierowane przede wszystkim do Donalda Tuska. Takie zapewnienie musiało się pojawić, by uciąć spekulacje, że nowa premier nie będzie rządzić samodzielnie - zaznaczył Annusewicz. Zdaniem politologa premier Kopacz zastosowała "ciekawy retorycznie element", który zostanie zapamiętany i będzie budować jej wizerunek jako silnego polityka. - Kilka razy użyła zdania "zobowiązuję ministra do", co miało pokazać, że jest bardzo silną osobą, zdolną do kierowania rządem - mówi Annusewicz.
Jego zdaniem mocno zapamiętanym elementem budowania wizerunku "matki stanu" będzie też próba zdjęcia "klątwy nienawiści" w życiu politycznym.
Za najważniejsze politycznie deklaracje na najbliższe miesiące Annusewicz uznaje walkę o korzystny dla Polski pakiet klimatyczny, zwiększenie budżetu obronnego, wprowadzenie nowego prawa o działalności gospodarczej, reformę systemu i administracji podatkowej, uchwalenie nowego prawa budowlanego oraz wsparcie dla przedsiębiorców. Zdaniem Annusewicza trudnym do zrealizowania celem będzie dla nowego rządu np. ochrona górnictwa przed nieuczciwą konkurencją i jednocześnie doprowadzenie do rentowności tej branży. W ocenie eksperta premier zakończyła swoje expose bardzo ważnym, zaskakującym elementem.
- Bardzo dobrą klamrą wystąpienia było poproszenie o sto dni współpracy, a nie o sto dni spokoju, jak się spodziewano. Ta klamra to było również nawiązanie do wizerunku matki stanu - mówi Annusewicz.
Szanse na sukces?
Apel do opozycji o współdziałanie to także zdaniem Ireneusza Krzemińskiego jeden z najciekawszych elementów expose Ewy Kopacz, obok zmian w ordynacji podatkowej i nowego podejścia do stanowienia prawa.
- Jeśli uda jej się przez rok zrealizować przynajmniej część zapowiedzi, ma szanse na sukces - mówi Krzemiński o Kopacz.
Jego zdaniem w expose było kilka odważnych deklaracji, przede wszystkim zapowiedzi dotyczące nowej ordynacji podatkowej i nowej ustawy o działalności gospodarczej.
Odważne i istotne było też według niego to, co Kopacz powiedziała o nowym duchu prawa. - Że duch prawa powinien służyć uczciwym ludziom, a nie być skierowany jedynie na restrykcje - podkreśla Krzemiński. - Gdyby taki kierunek ten rząd obrał, wróżyłoby to mu dobrze w następnych wyborach - dodaje. "Ciekawy i niegłupi" - w opinii Krzemińskiego - jest także pomysł finansowania studiów zagranicznych dla tych, którzy po ich skończeniu będą gotowi na pracę przez pięć lat w Polsce. Mniej jednoznacznie należy - zdaniem Krzemińskiego - ocenić to, co premier Kopacz mówiła o przyjęciu euro. Socjolog zauważa, że wejście Polski do strefy euro jest w tej chwili niemożliwe ze względu na "niedostosowanie infrastruktury instytucjonalno-finansowej". Byłoby przede wszystkim gestem politycznym, bo dla gospodarki mogłoby być niekorzystne.
Trudne do interpretacji są też - zdaniem eksperta - słowa o polskiej polityce wobec kryzysu ukraińskiego. Zapowiedź "pragmatycznego" stanowiska może oznaczać politykę większych ustępstw, ale rozwinięcie tego, przyznaje Krzemiński, nie było już tak niepokojące. - Powiedziała jednak dosyć ostre i stanowcze zdanie, że nigdy nie zgodzimy się na aneksję części Ukrainy - mówi. Wyraźnie zabrakło, zdaniem socjologa, zapowiedzi zmiany sposobu zarządzania spółkami skarbu państwa. Tym bardziej że Rada Gospodarcza przy premierze Tusku, której sam Krzemiński jest członkiem, przygotowała propozycje rozwiązań w tej dziedzinie. - Niestety o tym pani premier nie wspomniała - ubolewa socjolog. Niemniej w całym expose Kopacz udało się pokazać nową twarz, mającą ją uwiarygodnić jako nowego lidera PO. - Charakterystyczna była drobna złośliwość pod adresem Tuska. Tak jakby chciała powiedzieć: Donaldzie to jest mój rząd i mówię to, co mówię, a nie to, co byś chciał, bym powiedziała - przekonuje Krzemiński.
"Ogólne wrażenie jest dobre"
Politolog dr Anna Materska-Sosnowska z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że expose Kopacz było konkretne i zawierało wszystkie elementy, które powinno mieć.
- Ogólne wrażenie jest dobre. Poruszone były wszystkie kwestie, które być powinny - mówi dr Materska-Sosnowska. W jej ocenie wszystkie zagadnienia były przedstawione we właściwej gradacji, choć zaskoczyło ją odnoszenie się przez premier do konkretnych osób. W opinii Materskiej-Sosnowskiej premier wypadła lepiej niż w swoich pierwszych wystąpieniach, które wygłaszała jako szefowa rządu. - Widać było, że się przygotowała - twierdzi politolog.
Przypomina, że wygłoszenie expose to olbrzymi stres, stąd drobne przejęzyczenia, które miały miejsce, ale premier wypadła jej zdaniem jako osoba "bardzo energiczna, dynamiczna w działaniu".
Bez zaskoczenia
Dr hab. Mikołaj Cześnik z SWPS uważa, że premier Ewa Kopacz w expose nie porwała wielką wizją, lecz raczej jako administratorka mówiła o rzeczach, które trzeba załatwić najszybciej.
- Było to expose doraźne, co każe myśleć, że podchodzi do swojego zadania realistycznie - ocenia.
Zdaniem politologa treść expose nie zaskakiwała. - Nie zauważyłem niczego, co by było bombą, która zaskoczyła publikę. Ważne, że nie ma tu fundamentalnej zmiany w sprawach najważniejszych: jest zapewnienie pełnej kontynuacji polityki zagranicznej Polski. Jest prośba o to, aby opozycja tego nie torpedowała. Z tego expose wydaje się, że ten główny kierunek polityki zagranicznej jest wyznaczony i on pozostanie taki, jak w ostatnich tygodniach i miesiącach - mówi ekspert.
Jego zdaniem ważna jest deklaracja Kopacz, że Polska nie da "rozwodnić stanowiska zachodu ws. Rosji". - To jest najważniejszy element, jeśli chodzi o wydźwięk międzynarodowy. Jeśli na cokolwiek czekano w innych stolicach europejskich, przede wszystkim w Kijowie, to przede wszystkim na to, co Kopacz powie na temat konfliktu na Ukrainie. Nie było tu obietnicy, że wyślemy wojska na wschód Ukrainy, ale też nie było wycofywania się z tego, co do tej pory Polska robiła w tej spawie - powiedział Cześnik.
Rząd na rok
Prof. Kazimierz Kik twierdzi, że Kopacz nie uwzględniła w swoim expose faktu, iż jej rząd jest przejściowy, na jeden rok.
Jego zdaniem Kopacz zapowiadała, na co pójdą publiczne pieniądze, ale - jak podkreślił - one mogą być wydawane dopiero w roku 2016, bo budżet na przyszły rok jest już przyjęty. - Zadania zaś roku 2016 będą określone przez zwycięzcę przyszłorocznych wyborów parlamentarnych - przypomina Kik. Jak podkreśla, w wystąpieniu premier Kopacz nie było pomysłów, jak zwiększyć zdolność Polski do produkowania, by zarobić pieniądze na zapowiedziane propozycje.
"Dobra mama naobiecywała"
Dla każdego coś przyjemnego - tak środowe expose premier Ewy Kopacz ocenia dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Według niej na mównicę wyszła "dobra mama", która każdej grupie zawodowej coś naobiecywała. - Jednak zaraz nasuwa się pytanie – tylko za ile? Poza tym, na pewno nie da się tego zrobić do przyszłorocznych wyborów. Więc to expose było właściwie na cztery lata - mówi Pietrzyk-Zieniewicz. Jej zdaniem zapowiedzi pięknie brzmią, ale od razu nasuwają się pytania i wątpliwości. Jako przykład podaje górnictwo. Przypomina, że premier mówiła o jego ochronie i rentowności, ale jednocześnie o restrukturyzacji i wprowadzaniu nowych technologii. - Można się z tych zapowiedzi cieszyć, ale to będzie strasznie drogo kosztować, a tu (w expose) jakoś tak mało było o pieniądzach - mówi politolog.
Pietrzyk-Zieniewicz zwraca też uwagę, że studenci mogą się cieszyć z perspektywy finansowania przez państwo studiów za granicą, ale już ich powrót do kraju, by tu te studia odpracować, może okazać się trudny ze względu na brak pracy. - Staże dla studentów w administracji publicznej – wspaniale, ale nie ma ani słowa o tym, że jednak ta biurokracja, jej rozrost powoduje dzisiaj spore koszty i jest raczej przeszkodą niż pomocą w rozwiązywaniu problemów - wylicza. - I jeszcze jedno, jeśli pani premier zajmuje się problematyką otyłości wśród najmłodszych, to mam wrażenie, że to jest już bardzo pod publiczkę - dodaje. - Napoleon miał swoje 100 dni i być może pani Kopacz też będzie miała swoje 100 dni prosperity. To, co mówiła, różnym grupom mogło się podobać, ale do momentu, kiedy te grupy nie zadadzą sobie pytania, za co to będzie robione. Przyjdzie też dzień 101., kiedy stwierdzimy, że tych zapowiedzi się nie realizuje - zapowiada politolog.
Autor: MAC//rzw / Źródło: PAP