Mieszkały w plastikowych pudełkach o wymiarach 60x40 cm. Po dwa, trzy w jednym. Zawsze brane za ogon, nie do ręki. Po roku "pracy" miały zostać uśpione. Są otyłe, chore na świerzb, mają pasożyty, jeden cierpi na zapalenie płuc. - Podobno były grupą zerową, nie przyjmowały żadnych preparatów. Mają dopiero rok życia. Służyły człowiekowi w laboratorium, teraz potrzebują nowego domu - mówi obrończyni zwierząt.