Pędziły nawet kilkadziesiąt kilometrów na godzinę, z górki i pod górkę. Nikt nie miał pomysłu, jak je zatrzymać. Trzy wagony wypełnione ciężkim ładunkiem odczepiły się od pociągu i zaliczyły kilka, w żaden sposób niekontrolowanych, przejazdów. Przejeżdżały przez dworzec kolejowy w Nysie, miasto, przecinały też skrzyżowania.