- Wstałem o 4 rano, wykąpałem się, ogoliłem, wypiłem dwie kawy, zjadłem kromkę chleba z miodem, o godzinie 6 był już po mnie instruktor. Egzamin był wyznaczony na 7.30, sam tak chciałem, bo człowiek jest sprawniejszy rano. Na placu manewrowym czułem, jak mi włosy z cebulek wychodzą, w ustach mi zaschło, ale utrzymałem koncentrację - pan Piotr, lat 88, opowiada, jak zdał egzamin na prawo jazdy.