Ta pogoda ducha i energia, jakie miał ksiądz Kaczkowski, były tak wyjątkowe, że nawet teraz, gdy mijają dwa lata od jego śmierci, ta rocznica w założonym przez niego hospicjum w Pucku obchodzona była na wesoło. Bo wszyscy tam dobrze pamiętają, że ksiądz Jan kochał życie i kochał towarzyszyć tym, których życie się kończyło. Dlatego właśnie udało mu się stworzyć miejsce nietypowe, bo choć często zagląda tam śmierć, pełne jest życia, co pokaże teraz Artur Zakrzewski.