Śmierć w górach i kłótnia o brak pomocy. W czasie jazdy dorożką do Morskiego Oka, jeden z turystów, na wysokości Palenicy Białczańskiej, zasłabł. Pierwszej pomocy miał udzielać mu wiozący go fiakier i przechodzień. Wezwane pogotowie, według świadków, miało przyjechać bardzo późno, po wielokrotnych monitach. Pogotowie odpiera zarzuty o zwłokę i przekonuje, że nikt wcześniej turysty nie ratował. Mężczyzna zmarł.