Na Krymie i wschodzie Ukrainy "troska" Władimira Putina o mniejszość rosyjską doprowadziła do zbrojnej interwencji. Czy tak samego powinna bać się Estonia? Ewidentnie 23 lata po odzyskaniu wolności, złe wspomnienia w tym kraju wracają. Nie tylko z powodu Ukrainy, ale też po tym, co wydarzyło się w Estonii na początku miesiąca. Porwanie estońskiego oficera przez rosyjskie służby, to był szok. Estonia - to mały kraj - żyje tam mniej ludzi niż w Warszawie, ale co czwarty mieszkaniec ma rosyjskie korzenie i większość z nich nie kryje, że popiera Putina. Dla Estończyków - ci Rosjanie mogą być jak "koń trojański".