O tym skoku mówiła cała Polska. W lipcu zeszłego roku, konwojent odjechał furgonetką pełną pieniędzy. Zatarł za sobą wszystkie ślady, szybko też okazało się, że od roku posługiwał się fałszywym nazwiskiem. - To był zuchwały plan, który miał dwa podstawowe punkty: ukraść jak najwięcej gotówki i nie robić nikomu krzywdy - mówi Bartosz Żurawicz, dziennikarz tvn24.pl, który dotarł do szczegółów sprawy. O niepowodzeniu całej akcji zdecydował kardynalny błąd popełniony przez jednego z architektów planu.