To właśnie głosy opozycji lub ich brak przesądziły o tym, że projekt liberalizujący przepisy antyaborcyjne, pod którym podpisały się tysiące obywateli, trafił do kosza. Partie biją się teraz w pierś. Są wykluczenia, zawieszenia członkostwa, kary finansowe. I pytanie, jak wytłumaczyć to swoim wyborcom, bo przecież głosowanie nie dotyczyło poparcia projektu, tylko skierowania go do dalszych prac.