Dziś stałem się wielkim zwolennikiem wyborów. Wielbicielem przedwyborczego okresu. Jak dla mnie powinien trwać cały czas. Dzień i noc, tydzień w tydzień, każdego dnia w roku. Ale do rzeczy. Gnałem dziś do rodzinnego Sanoka przez pół Polski. I nie ukrywam, że specjalnie wybrałem trasę z Warszawy na Lublin, a właściwie trasę na Garwolin.