Podwórko na warszawskim Czerniakowie, bloki z lat pięćdziesiątych. Starsi mieszkańcy myją okna, wychodzą z pieskami, robią na drutach, ci młodsi też robią. Browary. Snując się leniwie i unikając lipcowego słońca czekamy na naszego rozmówcę. Jakoś tak już mam, że gdy tak bezproduktywnie czekam, to się rozglądam. Mojej żonie to się nie podoba, ale co robić. Tak już mam. Rozglądam się więc tu i ówdzie i nagle widzę to.