- Stawiając im propozycję DO ODRZUCENIA miałem nadzieję, że odpuszczą. Nie odpuściły - tak poseł PO Janusz Palikot tłumaczy się na swoim blogu z nietypowych sms-ów wysłanych do dziennikarek "Rzeczpospolitej", które przez kilka dni chciały umówić się z nim na rozmowę.
Poseł najpierw oświadczył, że na rozmowę zgadza się tylko pod warunkiem, że będą rozmawiać o jego złym charakterze. Dziennikarki uznały więc, że Palikot zgadza się na spotkanie i postanowiły ustalić termin. Napisały więc do polityka sms-a, że będą czekać w czwartek koło godziny 17. Na to Palikot odpisał: „Ale nago i po dwu butelkach wina”.
- Oczywiście, mogłem się spodziewać, że moją propozycję potraktują serio i że nagość wraz z dwiema butelkami wina staną się od tej pory standardem w naszych relacjach z „Rzeczpospolitą”... Nie przypuszczałem jednak, nie przyszło mi to do głowy!, że nago i po winie mam być ja!!! - pisze na blogu poseł.
Poseł ubolewa nad tym, że dziennikarki nie zrozumiały jego przekazu. - I teraz nie wiem: może trzeba było jaśniej? Może butelek za mało? A może po prostu u pań dziennikarek brak poczucia humoru zaprzyjaźnił się z pychą? - pyta Palikot.
Z poczuciem humoru i bez
W notce na blogu poseł przedstawił swój pogląd, według którego scenę polityczną można podzielić na "polityków i stronnictwa posiadające poczucie humoru i dystans do siebie oraz na takich, którzy tego dystansu i poczucia humoru nie mają". - W tym sensie po jednej stronie są: PO, Lewica i PSL, a po drugiej PiS - ocenia poseł.
- Z jednej strony Rymanowski, Najsztub, Żakowski i Paradowska, z drugiej Wildstein, Zaremba, Semka i większość dzisiejszej „Rzepy”. Choć są i tacy, jak Mazurek, ukąszeni przez IV RP, a jednak z poczuciem humoru - pisze poseł.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: rysował Jacek Fedorowicz