Po lekturze stenogramów z zamkniętego posiedzenia wcale się nie dziwię. Był zabawny. Momentami bardzo. Na posiedzeniu podobno przekonujący. O tyle, że nie zastanawiał się nad tym, co mówił. I mówił dużo. Nie kończył zdań, robił wtrącenia. Innymi słowy, potok słów. Szkoda, że kiedy padały pytania o stenogramy podsłuchanych rozmów, mówił tylko: nie wiem, nie pamiętam, a poza tym, kiedy to było…