Twierdzą, że czuł się zastraszany. I on, i jego szef mówią o licznych atakach na jego mienie, ale prokuratura wymienia tylko dwa drobne postępowania. Mówi, że chciał się zabić, skończyło się na drobnym urazie. Co kierowało płk. Mikołajem Przybyłem, kiedy w poniedziałek, w przerwie konferencji prasowej, wyjął broń i strzelił do siebie? Czy rzeczywiście był to akt desperacji, czy wykalkulowane działanie?