Rząd USA zdecydował się znieść całkowite embargo na sprzedaż broni do Bahrajnu. Wprowadzono je w 2011 roku po brutalnych represjach wymierzonych w opozycję, która rozpoczęła protesty na fali "arabskiej wiosny". Demonstracje trwają w ograniczonym stopniu nadal, jednak Waszyngton uznał, że wojsko i służby graniczne mogą otrzymywać uzbrojenie. Wstrzymano jedynie dostawy do służb porządkowych.
Jak poinformował Departament Stanu, "z powodu interesów bezpieczeństwa narodowego, zdecydowaliśmy się wznowić dostawy sprzętu i usług dla wojska, straży wybrzeża i gwardii narodowej Bahrajnu, aby utrzymać zdolność do obrony zewnętrznej kraju".
"Bahrajn jest ważnym sojusznikiem regionalnym, który stoi przed wielkimi wyzwaniami. Utrzymanie naszych i ich zdolności do odpowiedzi na te wyzwania, jest krytycznym elementem naszych starań o bezpieczeństwo w Zatoce Perskiej" - napisała rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland w liście do Kongresu.
Nie jest najlepiej
Jak zaznaczyła przedstawicielka dyplomacji USA, Departament Stanu nadal jest "świadomy" tego, że w Bahrajnie nadal jest szereg nierozwiązanych problemów związanych z prawami człowieka. "USA pozostają zaniepokojone przesadnym wykorzystywaniem gazu łzawiącego przez policję" - dodała Nuland.
Amerykanie zapewniają, że nadal nie sprzedadzą do Bahrajnu sprzętu i uzbrojenia, które może być wykorzystane podczas tłumienia demonstracji, w tym między innymi pojazdów HUMVEE i nabojów z gazem łzawiącym.
Podczas ostatniej wizyty sekretarz stanu Hillary Clinton w Bahrajnie, przedstawiciele rządzącej krajem dynastii zapewniali, że podejmują kroki na rzecz rozwiązania sporu z opozycją i przeprowadzenia reform. Pomimo tego szefowa dyplomacji USA oświadczyła, że władze Bahrajnu mają "wiele do zrobienia".
Źródło: CNN