Gdyby prokurator Barbara Kijanko właściwie zareagowała na pierwsze niepokojące doniesienia dotyczące Amber Gold, być może poszkodowanych dziś byłoby mniej. A tak, przez jeszcze prawie trzy kolejne lata, kuszeni reklamami niezwykle atrakcyjnego zysku, inwestowali w złoto. Złoto, które - jak się okazało już po wybuchu afery - zniknęło. A być może wcale go nie było, bo jak wynika z zeznań świadków przed komisją śledczą nikt go nie widział. W tej sprawie przesłuchano między innymi główną księgową firmy i byłego dominikanina, który od właścicieli Amber Gold przyjmował wysokie darowizny.