Wieczorem Paulinę bolała głowa. Zaczęła gubić litery. Zaniosłem ją na rękach do szpitala, bo bałem się, że upadnie. Ale stała tam na własnych nogach - opowiada jej narzeczony. Tak było o drugiej w nocy. Godzinę później: Jęczała, wyła. Zaciskała pięści, wymiotowała. Ale lekarz kazał czekać do rana - twierdzi mężczyzna. Dzisiaj Paulina tylko mruga, przeszła udar mózgu. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie narażenia pacjentki na utratę zdrowia przez personel szpitala.