Nowym właścicielom uciekł, kiedy ci zatrzymali się na obiad, około 80 kilometrów od hodowli, z której go kupili. - Kiedy otworzyli klapę samochodu, czmychnął zanim zdążyli złapać smycz - opowiada Ewa Machowska, właścicielka hodowli owczarków staroniemieckich. Caleya szukali bezskutecznie. Po czterech miesiącach pies wrócił do starego domu. Miał niedowagę i kilka kleszczy, ale był zdrowy. Teraz zostanie już w Gdyni na stałe.