- Zaczyna się pojawiać drugi wątek. Przez pierwsze dni było widać, że raczej jest to błąd człowieka. Teraz widać, że człowiek jest wspomagany odpowiednimi urządzeniami - powiedział w TVN24 Jakub Majewski, z Pracowni Polityki Transportowej Akademii Humanistycznej, pytany o dokumenty, do których dotarła TVN24. Wynika z nich, że tuż przed katastrofą w Szczekocinach doszło do awarii zwrotnicy. Jego zdaniem jeśli urządzenia te "działałyby prawidłowo, to człowiekowi byłoby łatwiej". - Nawet gdyby się pomylił, to dostałby sygnał o tym błędzie - zauważył Majewski.