Warszawska prokuratura wszczęła w piatek po południu śledztwo w sprawie polskich księży zamieszanych w skandal pedofilski na Dominikanie. Prokuratorzy oparli się na informacjach z dominikańskiej prokuratury o tamtejszym śledztwie wobec dwóch polskich duchownych.
Śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. - Zostało ono objęte zwierzchnim nadzorem służbowym - powiedział tvn24.pl Dariusz Korneluk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Oznacza to, że prokuratorzy z apelacji nadzorujący prokuratorów z okręgu będą mieli wgląd w każdą decyzję podejmowaną w sprawie dotyczącej obu duchownych.
Śledztwo wszczęto z dwóch artykułów kodeksu karnego. Artykuł 200 paragraf 1 mówi, że "kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania,podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12."
Z kolei artykuł 202 paragraf stanowi, że "kto utrwala treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
Informacje z Dominikany
Warszawska prokuratura opiera się na informacjach przekazanych z Prokuratury Generalnej.
- Prokuratura Generalna otrzymała informacje z Bogoty (stolica Kolumbii - przyp.red.) potwierdzającą fakt prowadzenia na Dominikanie śledztwa wobec dwóch polskich obywateli. Dotyczy ono podejrzenia seksualnego wykorzystania dzieci - powiedział portalowi tvn24.pl Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratora Generalnego.
Na popołudniowym briefingu prasowym Martyniuk, potwierdzając nasze informacje powiedział: - To postępowanie będzie również dotyczyło utrwalania treści pornograficznych z udziałem małoletnich - powiedział rzecznik.
Dodał, że zbyt wcześnie, aby odpowiedzieć na pytanie, czy prokuratura będzie występowała o zatrzymanie duchownych.
Pomoc dyplomatyczna
Polscy prokuratorzy starali się drogą dyplomatyczną uzyskać informacje o śledztwie wobec duchownych. W sprawę zaangażowało się także Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Placówka dyplomatyczna w Bogocie pośredniczyła w kontakcie z dominikańską prokuraturą, ponieważ Polska nie ma tam przedstawicielstwa.
Co wykazało śledztwo?
Dwaj polscy duchowni: ksiądz Wojciech Gil i abp Józef Wesołowski są podejrzewani o wykorzystywanie seksualne dzieci na Dominikanie. Tamtejsi śledczy mają zeznania chłopców, których duchowni mieli wykorzystywać. Przejęli też komputer ks. Gila, na którym - jak się nieoficjalnie mówi - znaleziono 87 tysięcy zdjęć i filmów z dziecięcą pornografią.
Dominikańska prokuratura prowadzi już postępowanie w tej sprawie, choć formalnych zarzutów duchowni jeszcze nie usłyszeli.
Abp Wesołowski, który był papieskim nuncjuszem, został odwołany i wezwany do Watykanu.
Gdzie jest ks. Gil nie wiadomo. 9 września rzecznik Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła, do którego należy ksiądz Gil, podkreślił w rozmowie z TVN24, że z duchownym nie ma kontaktu.
"Fakty" TVN ustaliły jednak, że duchowny przyleciał do Polski i mieszkał w rodzinnej miejscowości niedaleko Krakowa. To tu dotarło do niego pismo z zakonu michalitów z poleceniem powrotu na Dominikanę. Zakonnik odmówił jego wykonania.
Potrzeba wiarygodnych informacji
Dlaczego prokuratorzy nie wszczęli śledztwa wcześniej? To właśnie z powodu braku "wiarygodnej informacji" na temat zakresu śledztwa polska prokuratura nie zdecydowała o wszczęciu postępowania od razu po reportażu tygodnika "Newsweek Polska" i relacji TVN24. Teoretycznie mogła to zrobić uznając, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Tyle, że na niewiele by się to zdało i mogłoby przynieść więcej szkód niż korzyści.
Oskarżyciel nie miałby bowiem dowodu, który pozwoliłby mu wezwać na przesłuchanie księdza Gila, czy nakazać jego poszukiwania. Nawet gdyby ksiądz przyszedł na przesłuchanie to mógłby wszystkiemu zaprzeczyć, a prokurator nie miałby żadnego kontrargumentu. Dlaczego?
Wszystko na Dominikanie
Dowody w sprawie duchownego zbierali prokuratorzy z Dominikany. Dotyczą one obywateli tego kraju. Polski prokurator nie ma do nich dostępu. Nie ma też prawa przesłuchać chłopców, którzy donieśli na księdza Gila i arcybiskupa Wesołowskiego, bez zgody strony dominikańskiej.
Z drugiej strony tamtejsi prokuratorzy nie mają żadnego obowiązku by przekazywać swoje ustalenia polskiej stronie. Wszystko opiera się na dobrej woli prokuratury z Dominikany. I na drodze dyplomatycznej, wg zasady wzajemności ponieważ Polska nie ma podpisanej umowy o współpracy prawnej z Dominikaną
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Łukasz Orłowski (l.orlowski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24