Nazywanie blogerów "s...synami" lub "wrednymi babsztylami", jak pisał o internautach syn ministra sprawiedliwości, to - w opinii Andrzeja Czumy - łagodny język. - Tam (w internecie-red.) się używa wulgarnego, ulicznego języka i to anonimowo - tłumaczył w RMF FM minister, przypominając, że jego syn podpisał się imieniem i nazwiskiem. Czuma nie zamierza jednak wytaczać procesu w tej sprawie.