Niedziela, 17 maja Atmosfera przed zapowiadaną na poniedziałek debatą premiera ze stocznoiwcami jest coraz gorętsza. - Albo bijecie policjantów, albo krzyczycie na antenie - zarzucał związkowcom w programie "24 godziny" Sebastian Karpiniuk z PO. - Ciekawe, czy Donald Tusk powie "przepraszam" tym, których mało co nie zabił - odpowiadał Karol Guzikiewicz z "Solidarności" i zapewniał: - Nie dążymy do zerwania debaty.
Debata Donalda Tuska i związkowców ze Stoczni Gdańsk odbyć ma się w poniedziałek. Czy rzeczywiście dojdzie skutku - nie wiadomo, bo stoczniowcy grozili, że jeśli zaproszone zostaną inne związki niż "Solidarność" i OPZZ, które są w komitecie strajkowym, to na debatę nie przyjdą.
Szacunek?
- Rząd powinien respektować drugą stronę. "Solidarność" i OPZZ stanowią ponad 90 proc. pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych - mówił Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańsk. Zarzucał też stronie rządowej, że nie konsultowała ze stoczniowcami żadnych technicznych detali organizacji debaty, ale to stoczniowcom nie przeszkadza na tyle, żeby z debaty zrezygnować.
Odpowiadał mu poseł Platformy Obywatelskiej Sebastian Karpiniuk. - Należy mieć szacunek także do innych związków zawodowych funkcjonujących w Stoczni. Ich działacze powinni mieć szansę wzięcia udziału w debacie - uważa polityk. Poseł twierdzi też, że rząd nie utrudniał kwestii organizacyjnych debaty związkowcom. - Zgodziliśmy się na wszystkie warunki związkowców - twierdzi Karpiniuk.
Pieniądze i stocznia
W programie "24 godziny" spotkał się jednak także z bardziej poważnymi zarzutami. - Dlaczego została sfałszowana kwestia pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk? Wyniosła ona najwyżej kilkadziesiąt milionów złotych, a dokumenty mówią o 700 a nawet 800 - rzucał Karol Guzikiewicz.
Sebastian Karpiniuk nie odpowiedział na to pytanie wprost, a jedynie skomentował: - Dużo krzyku, mało konkretów. I odbijając piłeczkę zapytał: - Dlaczego nie wynegocjował pan lepszych warunków prywatyzacji stoczni, kupna przez ukraińskiego inwestora? Guzikiewicz widocznie zdenerwowany odciął się: - Inwestor płacił za stocznię 350 mln złotych, a zabezpieczeniem dla pracowników miało być kolejnych 600 milionów przeznaczanych na inwestycje. Ale przyszedł rząd Platformy i wszystko zepsuł - twierdzi Guzikiewicz.
To tylko przedsmak poniedziałkowej debaty. Oczywiście, jeśli tylko do niej dojdzie.